Przyszłościowa wizja wszechświata

Cel powstania wszechświata a wieczność człowieka

Poprzednie tematy prezentowały ogólnie dostępną wizję wszechświata. Natomiast temat przedstawiony poniżej zawiera spojrzenie na wszechświat, które znacznie szerzej ujmuje sens istnienia całej wcześniej omawianej rzeczywistości.

Naukowiec badający proces powstania wszechświata zadaje sobie pytanie: jak to wszystko powstało? Wydawałoby się, że wierzący w Boga badacz rzeczywistości podejdzie do tego zagadnienia zupełnie inaczej. Tymczasem ten bardziej religijny poszukiwacz prawdy zadaje sobie prawie takie samo pytanie, jak każdy inny naukowiec. Brzmi ono: jak Stwórca tego dokonał? I rzeczywiście, nie różni się ono specjalnie od pytania: jak to wszystko powstało?

Dlatego analiza stworzenia świata prowadzona przez naukowca nie musi w swej formie odbiegać od sposobu badań prowadzonych przez badacza religijnego. Obaj zgodnie zauważą, że świat powstał z energii. Pewnie jeden powie, że z tej, która wzięła się znikąd, a drugi, że z tej, która istniała od zawsze. Obaj zatem wykażą się aktem swoistej wiary, gdyż ten pierwszy przyjmie, że coś się wzięło z niczego, a ten drugi, że z Energii, która istniała w Bogu. Gdy naukowiec przyzna, że jakieś prawa, które dzisiaj znamy dzięki fizyce klasycznej czy kwantowej, jakoś tam sobie od zawsze istniały, to ten wierzący stwierdzi, że Bóg istniał od zawsze i te prawa miał w Sobie. Wtedy, choć przynależą do różnych środowisk badawczych, ich twierdzenia o powstaniu początku wszechświata staną się podobne. Może nawet obaj dojdą do wniosku, że powstał on z Wielkiego Wybuchu. Oczywiście naukowiec powie, że Wielki Wybuch dokonał się sam, a pytanie, co było przed nim, jest bezsensowne. Za to badacz religijny na pewno stwierdzi, że zapoczątkował go Stwórca, który przedtem miał w Sobie Pierwoistną Energię, przenikniętą Jego Prawami i Zasadami. Zatem w przypadku przyczynowości stworzenia obaj pozostaną na poziomie wiary i będą prawie zgodni. Tymczasem w przypadku jego celowości ich zdania będą zupełnie inne. Po prostu naukowiec nie będzie mógł w ogóle odpowiedzieć na pytanie: po co powstał wszechświat? Ja tymczasem, będąc w roli badacza religijnego, odpowiadam na to pytanie całym tym opracowaniem.

Przypominam z poprzednich rozdziałów, że Bóg stworzył wszechświat, zaczynając od przemiany Swojej Energii w cząstki elementarne. Z nich dalej powstała materia, budulec całego wszechświata. Teraz w milionach galaktyk znajdują się miliardy gwiazd. Wokół tych gwiazd krążą niezliczone planety, mogące stwarzać dobre warunki do życia. To wszystko powinniśmy już wiedzieć.

Teoretycznie bardzo duża ilość planet mogłaby być miejscem do życia dla ludzi. Czy zatem, zamiast ustanowić bezkresny kosmos martwą pustynią, przygotował On w nim wieczne środowisko życia dla Swoich dzieci? Przypuszczam, że tak!

Jedyna sensowna odpowiedź na pytanie, po co powstał wszechświat, ten fizyczny i ten duchowy, brzmi, że powstał on dla ludzi, to znaczy dla ich wiecznych osób duchowych ukształtowanych w wyniku dojścia do doskonałości ich osób fizycznych. Każda osoba duchowa mogłaby się „ufizycznić” na dowolnej, przystosowanej do życia planecie, co dawałoby niekończącą się przygodę życia, przypisaną dzieciom Boga. To wspaniała perspektywa dla ludzkości, szczególnie obserwując nasze ograniczone i krótkie fizyczne życie na planecie Ziemia.

W moich przypuszczeniach idę jeszcze dalej i twierdzę, że na tych planetach życie biologiczne może być takie samo jak na Ziemi, a ludzie żyjący na nich tacy sami jak my. Bóg jest doskonały. Stworzył doskonałą koncepcję życia dla Swoich dzieci. Skoro u nas tak wyglądamy, mamy takie organizmy i taką przyrodę wokół siebie, to trzeba przyjąć, że jest to dojrzała koncepcja Stwórcy i powinien On powielać ją w innych miejscach w kosmosie. Zatem mieszkańcy wszystkich zamieszkałych planet mają do wprowadzenia podobny model rzeczywistości. Powinni mieć taki sam wygląd jak my, takie same organizmy i tak samo jak my nosić w sobie wieczne osoby duchowe. Nie trzeba sobie wyobrażać czegoś innego, mało prawdopodobnego. Istnienie kosmitów o dziwnym wyglądzie jest raczej bajką utworzoną na potrzeby rozrywki. Zauważmy, że Ziemia wykazuje doskonałe wartości w pełni przemyślanego ciała niebieskiego przeznaczonego do wychowywania nieskończonej ilości ludzkich pokoleń. Tak samo może być z poszczególnymi planetami krążącymi wokół swych gwiazd wszędzie w kosmosie.

Istnieje spore prawdopodobieństwo, że takich „Ziem” może być bardzo dużo, bowiem Stwórca jest wciąż aktywny i niczym nieograniczony. Te zamieszkałe przez ludzi planety mogą być wielką, wszechświatową szkołą, w której dorastają oni do doskonałości równej Bogu. Może dokonywać się to na każdej „Ziemi” we wszechświecie. Nie ma wątpliwości, że celem Boga jest wychowanie wiecznych osób duchowych, zatem życie fizyczne jest potrzebne tylko na czas ich dojścia do doskonałości. Temu mają służyć poszczególne „Ziemie”. Wówczas cały wszechświat duchowy staje się wspólnym i wiecznym miejscem przebywania dla osób duchowych, które mogą się wywodzić z różnych planet w kosmosie. Z tego punktu widzenia nie ma znaczenia, na której z nich następuje nasz rozwój, gdyż mają one tego samego Stwórcę.

Nurtuje mnie to samo pytanie, które zadają sobie inni badacze wszechświata. Dlaczego nic nie wiemy o tym, że w kosmosie istnieją inne cywilizacje ludzkie?

Tu właśnie mamy problem. Nie mogę na pewno stwierdzić, że nasza Ziemia jest jedynym miejscem, gdzie rozwinęła się taka ułomna cywilizacja jak nasza. Jednak z uwagi na sprzeczne z pierwotną koncepcją Stwórcy powstanie zła, z dużym prawdopodobieństwem mogę stwierdzić, że jest to zjawisko unikalne. Mam prawo przypuszczać, że tylko nasza planeta zatrzymała się w rozwoju. Jedynie na tej naszej, wśród milionów innych, powstało zło, a wszędzie indziej panuje Królestwo Niebieskie. Czyżby istnienie u nas sfery zła mogło być przyczyną faktu, że nie jesteśmy świadomi powszechności Królestwa Niebieskiego we wszechświecie? Dziś tego nie wiemy. Na razie istnieje obiektywna przyczyna braku wiedzy o innych miejscach do życia w kosmosie. Ta przyczyna jest jasna: po prostu na obecnym poziomie techniki nie możemy o tym wiedzieć. Skoro zamieszkałe przez ludzi planety dzielą odległości liczone w milionach lat świetlnych, to komunikacja z nimi jest na razie niemożliwa.

Jednak może istnieć jeszcze dużo ważniejsza przyczyna od wymienionych powyżej. Być może celem Stwórcy było utworzenie jednego wspólnego świata duchowego dla wszystkich miejsc w kosmosie, w których toczy się życie biologiczne. W tym przypadku nie była Mu potrzebna komunikacja między miejscami, w których ludzie mają tylko przejść krótki okres wzrostu do doskonałości. Ta izolacja mogła być zatem przez Niego zamierzona. Czeka On tylko na ukształtowane, doskonałe istoty ludzkie mogące żyć wiecznie. Jest tak dlatego, że i On Sam jest Istotą Wieczną i Doskonałą. Świat Ojca Niebieskiego istnieje bowiem poza czasem i przestrzenią, gdyż tylko wtedy cały stoi otwarty przed nami. I o to najpewniej chodziło Stwórcy, który chciał, aby właściwą, wieczną formą życia dla człowieka była jego osoba duchowa. Jest ona dla Boga Jego dzieckiem, ponieważ jest wieczna, jak On Sam. Może ona, tak jak On, przenikać swobodnie cały wszechświat i przeżywać w nim niekończącą się radość i szczęście. Takim wieczystym partnerem powinien być dla Niego każdy z nas.

Podsumowując powyższy tekst, pragnę ostatecznie odpowiedzieć na pytanie zadane na początku tego rozdziału, a dotyczące celowości powstania wszechświata. A więc został on utworzony, gdyż Stwórca od samego początku potrzebował nieograniczonego naturalnego środowiska do zapoczątkowania pierwszej fazy życia dla Swoich dzieci. Następnym celem było to, aby mogły one w tym środowisku wzrosnąć do doskonałości i wejść do przygotowanej dla nich sfery istniejącej wiecznie poza czasem i przestrzenią. Mogę tylko dodać, że chodzi o wejście do gigantycznego wszechświata duchowego, gdyż taka jest skala działania Boga. Tylko takie środowisko może zapewnić wychowanym na różnych planetach ludziom wieczne życie i całkowitą wolność. Wszechświat duchowy funkcjonujący poza czasem i przestrzenią jest jedyną, idealną formą życia dla Ojca Niebieskiego i Jego dzieci. Tylko w tym wymiarze można mówić o fakcie, że ludzie są stworzeni „na obraz i podobieństwo Boga”. Zatem życie w nieograniczonej i nieskończonej sferze u boku Ojca Niebieskiego to ostateczna forma istnienia ludzkości.

Można jeszcze próbować zrozumieć, dlaczego Bóg dalej rozwija wszechświat. Odpowiedź teoretycznie powinna być bardzo prosta. Bóg robi to, co Sobie pierwotnie zaplanował. Ponieważ jest wieczny, Jego plany sięgają wieczności. Wszystko, co w dziele twórczym wyłania się z Niego, dochodzi do swojej ostatecznej formy przez stadium rozwoju. Tak musi się dziać z każdym bytem, który przedtem wyłonił się z „boskiej” sfery pozostającej poza czasem i przestrzenią. Domyślam się, że Stwórca prowadzi Swoją wieczną działalność dlatego, że tak jak my, kocha to, co robi. Może zatem pasjonować się i cieszyć rozwojem wszechświata, stale przekształcając różne formy energii i materii. Robi to zresztą na naszych oczach, choć my, obserwując powstawanie czarnych dziur czy pojawiające się supernowe, sądzimy, że to wszystko odbywa się przypadkowo. Mam nadzieję, że kiedyś dowiemy się, jak jest naprawdę.

Czy jest jakaś szansa, żeby tak szeroka wizja, na razie przyszłościowa, została zrozumiana przez wszystkich i była rozważana jako rzeczywisty obraz wszechświata? Mam nadzieję, że tak się może stać. Można jeszcze zapytać, jak tę ideę uwiarygodnić? Niestety, na razie nie można tego zrobić. Bazuję zatem na tym, że Ojciec Niebieski jest na zawsze naszym Ojcem, wciąż nas kocha i czeka na nas. Świadczy o tym Jego koncepcja, według której ludzie powinni, w drodze do doskonałości, przejść przez życie fizyczne w świecie stworzonym przez Niego. Świadczy też o tym wieczność naszej osoby duchowej, a więc fakt, że jesteśmy pod tym względem do Niego podobni. Dokonał tego wszystkiego, aby razem z nami móc żyć wiecznie. Ta wizja wszechświata jest naszym przeznaczeniem, choćby miała się ona zrealizować w dalekiej przyszłości.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 Strona internetowa - ISTOTA -”Dotyk wieczności”