Świat duchowy –

tło konfliktów w świecie fizycznym

Image_21

Poprzednio wyjaśniałem, jak powinna przebiegać współpraca między światem duchowym a światem fizycznym w idealnym świecie. Potem w następnym rozdziale opisałem, na czym polega ich współistnienie w naszym niedoskonałym świecie.

Jak nietrudno się domyślić, to współistnienie nie zawsze przebiega bezkonfliktowo. Dlatego w tej części opracowania zajmę się właśnie anomaliami wynikającymi z faktu, że żyjemy obecnie w świecie, który odszedł od pierwotnej koncepcji Stwórcy. Niezmiennie w naszej rzeczywistości trzeba brać pod uwagę fakt, że istnieje Szatan oraz piekło w świecie fizycznym i duchowym.

Porównywałem poprzednio mentalną komunikację dokonującą się w naszym świecie między ludźmi na Ziemi a osobami duchowymi w świecie duchowym do synchronizacji między nadajnikiem a odbiornikiem. Ta synchronizacja jest czasami zakłócana właśnie tak, jak to bywa między niezsynchronizowanym nadajnikiem i odbiornikiem.

Mówimy o zjawisku korzystania z sił witalnych ludzi żyjących na Ziemi przez osoby duchowe, które zakończyły już swoje ziemskie życie. Pragną one bowiem doprowadzić swój osobisty rozwój do doskonałości. Jest to kluczowy problem, który należy dokładnie przeanalizować. Wyobraźmy sobie sytuację, gdy osoba na Ziemi utraci nawet na krótką chwilę kontrolę nad sobą. Może stać się to w momencie ogromnego załamania lub depresji, w czasie ciężkiej choroby, w okresie krótszej czy dłuższej utraty świadomości albo w stanie ogromnego uniesienia psychicznego. Jeżeli osoba duchowa poszukująca „ziemskiego partnera” rozpozna taki nietypowy lub rozkojarzony stan i uzna go za odpowiadający jej poziomowi duchowemu, to może dojść do jej „podłączenia się” do tej osoby fizycznej. Postanowiłem nazywać ten akt „przyczepieniem się”, w odróżnieniu do bezkonfliktowego „przylepienia się” osoby duchowej do pasującej do niej osoby fizycznej. W takich typowych sytuacjach chodziło o zjawisko zsynchronizowanego połączenia się dwóch równoległych egzystencji, tak jak sklejenie dwóch części pasujących do siebie. Nazwałem to wówczas „przylepieniem się”. Teraz jednak zajmę się sytuacjami nietypowymi, które nazywam „przyczepieniem się”. Niestety nie znam trafniejszych określeń dla nazwania tych zjawisk.

Nowa osoba duchowa ze świata duchowego może „przyczepić się” nawet wówczas, gdy moment rozkojarzenia człowieka jest stosunkowo krótki. Najczęściej z takiej sytuacji rodzi się poważny problem. Osobie duchowej zmarłego człowieka, zwłaszcza krótko po jego śmierci fizycznej, jest ogromnie trudno znaleźć odpowiedniego dla siebie „ziemskiego partnera”. Jeśli nagle uda się jej „namierzyć” kogoś dla niej odpowiedniego, to tę okazję natychmiast wykorzysta, nawet gdy nie jest w pełni z nim zsynchronizowana. Potem, gdy już raz wejdzie we współpracę z osobą fizyczną tegoż „ziemskiego partnera”, to nie będzie się mogła od niego „odczepić”. Taka sytuacja może powstać również w przypadku członków najbliższej rodziny, szczególnie zaraz po śmierci jednego z nich. Na przykład ma to miejsce, gdy niedawno zmarły bardzo kochał jakiegoś żyjącego członka swojej najbliższej rodziny, a równocześnie ta ukochana osoba bardzo przeżywa jego śmierć. 

Człowiek na Ziemi, do którego „przyczepiła się” nieodpowiednia osoba duchowa, powróciwszy ze stanu rozkojarzenia do swego normalnego stanu, może nadal odczuwać bardzo silne rozchwianie osobowości jawiące się najczęściej złym samopoczuciem. Taki stan może w skrajnych przypadkach skutkować poważną chorobą, zwłaszcza psychiczną, lub nawet szaleństwem. Wiele chorób umysłowych ma właśnie takie podłoże. Lekarze w szpitalach psychiatrycznych próbują leczyć takie osoby środkami farmakologicznymi osłabiającymi reakcje zmysłów ludzkiego organizmu. Przynosi to tylko chwilowe uspokojenie pacjenta, niszcząc równocześnie jego biologiczny organizm. Nie jest to więc żadna skuteczna metoda.

Najlepiej byłoby „wyrzucić” niezsynchronizowaną osobę duchową z ciała chorego człowieka, tak jak robił to Jezus Chrystus. Dla nas jest to dość trudne. Taką umiejętność posiadają tylko nieliczni ludzie o bardzo szczególnej i silnej osobowości. W łagodniejszych przypadkach można przez specjalne seanse „spacyfikować” skonfliktowaną, obcą osobę duchową. W czasie takiego seansu, prowadzonego przez doświadczonego przewodnika duchowego, można zrozumieć problemy „przyczepionej” osoby duchowej i następnie doprowadzić ją, poprzez swoistą edukację, do synchronizacji z człowiekiem żyjącym na Ziemi. Można też tego człowieka całkowicie od niej uwolnić. Na przykład dobre rezultaty przynosi pokierowanie takim człowiekiem za pomocą hipnozy, aby zrozumiał problemy tejże osoby duchowej i zniwelował różnicę w poziomie synchronizacji na drodze silnej perswazji lub odwrotnie, na drodze akceptacji „przyczepionej” osoby duchowej. Czasami trzeba skorzystać z pomocy doświadczonego przewodnika duchowego lub nawet z pomocy osoby, która jest hipnotyzerem. Nie polecam jednak podejmowania samodzielnych prób uwolnienia się spod wpływów niezharmonizowanej z nami osoby duchowej, gdyż możemy nie mieć wiedzy o tej „przyczepionej” osobie lub nie posiadać odpowiedniej mocy duchowej. Jest obecnie całkiem spora grupa takich przewodników duchowych lub terapeutów otwartych na wiedzę ze świata duchowego, którzy mogą pomóc ludziom nawiedzonym przez nieprzyjazne osoby duchowe. Potrafią oni zidentyfikować je i w terapeutycznym seansie przerwać ich wpływ na człowieka. Nie można tego jednak nazwać egzorcyzmem.

Tymczasem typowy egzorcyzm jest potrzebny, gdy do człowieka „przyczepi się” zły duch lub zła osoba duchowa wywodząca się ze sfery świata duchowego zwanego piekłem. Wówczas może nastąpić zjawisko opętania przez złego ducha. W takiej sytuacji uwolnieniem opętanego człowieka powinien się zająć ktoś dysponujący mocą od Samego Jezusa, gdyż tylko On jest w stanie pomóc. Właśnie taką moc posiadają egzorcyści, czyli duchowni specjalnie przygotowani do współdziałania z Jezusem. On bowiem, przez Swoje odkupicielskie dzieło i zwycięstwo nad Szatanem, uzyskał nie tylko moc wyciągania ludzi z piekła w świecie duchowym, ale również możliwość uwalniania ich na Ziemi spod wpływów tych, którzy w tym piekle przebywają.

Egzorcyzmy mogą przeprowadzać tylko naprawdę silne duchowo osoby z autentycznym powołaniem religijnym, z wielką wiedzą o złych duchach i o samym Szatanie oraz mocno złączone duchowo z Jezusem.

Dla przykładu wyjaśnię, że w Internecie przeczytałem o kobiecie przedstawiającej się jako egzorcystka. Osoba ta, szeroko rozreklamowana specjalistka od duchów, równocześnie zaprzecza istnieniu Szatana i demonów, twierdząc wciąż, że jest egzorcystką. Ręce mi opadają, gdyż trudno sobie wyobrazić w tej dziedzinie większy zlepek niedorzeczności i sprzeczności. Aż dziwne, że większość ludzi tego nie dostrzega. Trudno mi poważnie dyskutować z taką osobą, dlatego odwołam się do małego porównania w formie żartu. Wyobraźmy sobie żeglującego po oceanach marynarza, który nie wierzy, że porusza się w środowisku wodnym. Absurd, prawda?

Wyrzucanie złych duchów zaczął Sam Jezus, ponieważ miał ku temu ogromną moc, a także otwarty dostęp do złego świata duchowego. Uzyskał go dzięki pokonaniu Szatana na pustyni. Nie należy się zatem dziwić oskarżeniom faryzeuszy, którzy nie znając mocy Syna Bożego, oskarżali Go, że wyrzucał złe duchy w imię Belzebuba. W przeciwieństwie do nich uczniowie Jezusa rozumieli, jaką mocą dysponował ich Mistrz. Jezus upoważnił dwunastu apostołów, mężczyzn takich jak On, do dysponowania Swoją mocą w walce ze złymi duchami podległymi Szatanowi. Nie umniejszając w niczym roli i znaczeniu kobiet, Jezus nie mógł im przekazać tej mocy, gdyż nie dane mu było odrodzić żadnej kobiety do Swojego poziomu. Oznacza to, że nie pojawiła się za Jego życia autentyczna Córka Boża, równoważna Synowi Bożemu. W Ogrodzie Eden pierwsza córka Boga przegrała „pojedynek” z Lucyferem. Przegrał go wówczas również pierwszy Adam, ale Drugi Adam naprawił tę porażkę. A zatem Jezus jest dotychczas jedynym zwycięzcą pojedynku z Szatanem. To zwycięstwo miało jednak przede wszystkim charakter osobisty i polegało na definitywnym uwolnieniu się spod wpływów Szatana. Świadczy o tym sytuacja, w której ten podporządkował się woli Jezusa, o czym można przeczytać w Biblii: „Idź precz, Szatanie!” (Mt 4, 10).

Tylko Jezus oraz upoważnione przez Niego osoby, to znaczy apostołowie, a także bezpośrednio namaszczeni i przygotowani przez następców apostołów kapłani mogą dokonywać egzorcyzmu. Dlatego jest ich tak niewielu. Trudno się temu dziwić, gdyż spełnienie niesłychanie wysokich wymagań do pełnienia tej posługi jest rzeczą bardzo trudną. Na dodatek ci kapłani w czasie egzorcyzmu muszą być gotowi oddać nawet życie, ponieważ Szatan nie żartuje. Wiedzą o tym dobrze wszyscy, którzy zajmują się tą posługą.

Warto też wiedzieć, że Szatan jest bardzo zainteresowany tym, aby ludzie w niego nie wierzyli. Wielu sławnych teologów i papieży podkreślało fakt, że największym sukcesem medialnym Szatana jest właśnie to, że większość ludzi w niego nie wierzy. Głoszenie, że Szatan nie istnieje, jest zatem wielkim prezentem dla niego.

Opiszę teraz jeszcze inne zjawisko. Czasami, choć bardzo rzadko, zdarzają się pewne pozytywne skutki desynchronizacji między osobą duchową a „partnerem” na Ziemi. Jeśli ktoś z żyjących ma ogromną wiarę w Boga, to w chwili uniesienia duchowego może osiągnąć poziom duchowy podobny temu, jaki reprezentują osoby przebywające w świecie duchowym zwanym rajem. Może się wówczas „przylepić” do niego osoba duchowa z tej sfery, na przykład jakiś święty. Taki człowiek na Ziemi, po powrocie do swego normalnego stanu, może stać się bardzo aktywnym głosicielem wiary w Boga. Może to robić głośno w miejscach publicznych, tworzyć organizacje religijne, a czasami zachowywać się tak, że inni zaczynają go traktować jak nienormalnego lub chorego psychicznie. Oczywiście, wszystko zależy od indywidualnej osobowości nawiedzonego w ten sposób człowieka. W grupie tych ludzi mogą się pojawiać tak zwani „mesjasze”. Dzieje się tak, gdy nawiedzony człowiek staje się zbyt gorliwy w swym działaniu, posiada zbyt wygórowane pojęcie o sobie, a szczególnie gdy ma wypaczone zrozumienie nauk Jezusa Chrystusa. Wtedy nie jest to już tak pozytywne zjawisko.

Jak rozpoznać działanie osób duchowych w świecie fizycznym? Muszę przyznać, że nie jest to łatwe i tylko nieliczni ludzie to potrafią. Nazywamy ich otwartymi duchowo, ale jest to pojęcie zbyt ogólne i nie zawsze prawdziwe. Warto jednak wiedzieć, że osoby duchowe nie są związane, poza nielicznymi przypadkami, z konkretnymi miejscami fizycznymi. Wyjątek stanowią tak zwane „nawiedzone domy”, gdzie mogą pojawiać się osoby duchowe nieżyjących już poprzednich mieszkańców, które nie zdają sobie sprawy, że już umarły.

Przy okazji chciałbym wyjaśnić, że niezauważenie swojej śmierci fizycznej przez osoby duchowe zdarza się czasami u ludzi, którzy za życia ziemskiego nie uwzględniali istnienia świata duchowego lub byli agnostykami. Również podobne zjawiska można zauważyć w miejscach częstych wypadków, gdzie zginęli jacyś ludzie. Ich osoby duchowe też mogą nie zdawać sobie sprawy, że już zakończyły życie fizyczne. Wpływają one na pojawiających się w tych miejscach ludzi i mogą doprowadzać ich do podobnych wypadków. Nie jestem jednak osobą otwartą duchowo i nie mogę do końca zrozumieć motywów tych „straszących duchów”. Wiem jednak, że ludzie odpowiednio przygotowani i silni duchowo, tacy jak egzorcyści, mogą skutecznie usunąć takie zdezorientowane osoby duchowe z nawiedzonych miejsc.

Gdy ludzie otwarci duchowo twierdzą, że w danym pomieszczeniu jest wiele osób duchowych, to nie oznacza to, że one tam „siedzą”. Osoby duchowe prawie zawsze funkcjonują jako „przyklejone” do ludzi i wraz z nimi się przemieszczają. Im więcej ludzi w jakimś pomieszczeniu, tym więcej osób duchowych. To ludzie żyjący na Ziemi „ciągną” za sobą swoisty „ogon” osób duchowych i wprowadzają je do obszarów fizycznych. Najczęściej nie ma to żadnego wpływu na otoczenie, ale czasami może się uwidocznić w psychozie tłumu, na przykład jako zbiorowa histeria. Dzieje się tak, gdy w takim tłumie znajdą się ludzie, na których mają wpływ złe osoby duchowe lub złe duchy. Taka zbiorowość może się bezwiednie przerodzić w groźną siłę zdolną do linczu lub podobnych zbrodni.

Zdarza się, że zła atmosfera w jakimś środowisku wynika właśnie z obecności złych duchów lub złych osób duchowych. Dlatego warto wiedzieć, że dla ich usunięcia z jakiegoś otoczenia należy główne wysiłki skupiać na ludziach tam przebywających, a nie na danym pomieszczeniu. Równie ważną rzeczą jest rozpoznanie, czy przyczyną kłopotów są naprawdę złe duchy, czy może złe osoby duchowe. Złe duchy, czyli demony, potrafią często z własnej inicjatywy szerzyć złą atmosferę, podczas gdy złe osoby duchowe ludzi muszą być przez nie kierowane. Jednak w większości przypadków chodzi tylko o zagubione duchy zmarłych mające niezbyt groźny wpływ na ludzi.

Działanie prawdziwego złego ducha zdarza się bardzo rzadko, gdyż ogromna większość ludzi na Ziemi nie stwarza warunków do jego ingerencji. Chodzi tu o złego ducha, który jest upadłym aniołem podległym bezpośrednio Szatanowi, czyli o tak zwanego diabła albo demona. Potrafi on opętać pewne osoby, szczególnie dotknięte rozstrojem nerwowym. Jeszcze inny negatywny wpływ na ludzi ma zła osoba duchowa jakiegoś zmarłego człowieka, która w świecie duchowym też podlega Szatanowi. Jednak skupia się ona tylko na pojedynczej osobie o podobnym złym charakterze. Obie te istoty duchowe możemy nazywać złymi duchami, choć różnica między nimi jest znacząca. Wiedzą o tym szczególnie prawdziwi egzorcyści, dla których usunięcie złej osoby duchowej jest stokroć łatwiejsze niż wyrzucenie demona.

Na szczęście ogromna większość przypadków złego oddziaływania duchowego, z którym mamy do czynienia w życiu, jest po prostu wynikiem nieodpowiedniego zsynchronizowania się kogoś z osobami duchowymi zmarłych. „Przyczepiają się” one najczęściej do pojedynczego człowieka i wpływają tylko na niego. Nie można tego oczywiście nazwać pozytywną sytuacją, gdyż różni szaleńcy lub ludzie określani jako umysłowo chorzy mogą mieć zły wpływ na otoczenie. W takim przypadku, jak już przedtem wyjaśniałem, musi im pomóc ktoś obdarzony mocną osobowością wspieraną dużą wiedzą o zjawiskach duchowych. Lekarze psychiatrzy i oddziały szpitalne dla umysłowo chorych niewiele mogą poradzić w takich przypadkach.

Podsumowując problem oddziaływania osób ze świata duchowego na ludzi na Ziemi, należałoby jakoś ocenić skalę ich wpływu na nasze życie. Nie jestem oczywiście w stanie określić procentowo poziomu tego wpływu, ale na pewno jest on faktem. Oczywiście, opisane powyżej negatywne oddziaływanie na poszczególne jednostki ze strony złych osób duchowych czy złych duchów jest raczej marginalne. Niestety, Ziemia wciąż jest pozbawiona obecności Boga, a złe istoty duchowe mogą czuć się na niej „jak u siebie w domu”. Z tego względu nieprzerwanie od tysięcy lat mamy te same przestępstwa, zbrodnie, konflikty i wojny. Nie mam wątpliwości, że wpływ złego świata duchowego jest wielokrotnie silniejszy niż oddziaływanie tego dobrego, związanego z Bogiem.

Nie jest to informacja zbyt optymistyczna, ale jednak wciąż prawdziwa. Stanowi ona jasny przekaz mówiący o tym, jakie trudne zadanie czeka ludzkość na drodze do zbawienia świata.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 Strona internetowa - ISTOTA -”Dotyk wieczności”