Reinkarnacja, zbawienie, czy nowa idea?
Kontrpropozycja wobec reinkarnacji i zbawienia
Wiele religii, a szczególnie hinduizm i buddyzm, głosi reinkarnację, choć często w różnych formach. Jest to proces wielu wcieleń w rozwoju człowieka prowadzący do osiągnięcia pełnego oświecenia. Następuje wówczas stan doskonałości osobistej i całkowite uwolnienie się od obciążeń świata fizycznego. Można to rozumieć jako trwałe i szczęśliwe wejście do świata duchowego, czyli osiągnięcie pewnego rodzaju zbawienia.
Ten sam cel ma proces zbawienia głoszony przez judaizm, chrześcijaństwo, islam oraz inne pomniejsze religie.
Prawie wszystkie te wyznania głoszą, że dusza (w moim przypadku: osoba duchowa) jest nieśmiertelna i po ziemskim pobycie wraca do świata duchowego lub do Boga, często różnie pojmowanego.
Różnica między zbawieniem w rozumieniu chrześcijańskim a reinkarnacją polega w wielkim skrócie na tym, że reinkarnacja jest procesem samozbawiania się człowieka, podczas gdy zbawienie chrześcijańskie dokonuje się według pewnego planu, w którym człowiek ma tylko częściowy udział i do którego powinien się dostosować.
Dlatego, według rozumienia chrześcijan, zbawienie to „odgórny” proces będący tylko wycinkiem historii ludzkości i prowadzący do przywrócenia oczekiwanego przez nich Królestwa Niebieskiego na Ziemi. Dla buddystów proces reinkarnacji jest procesem „oddolnym”, w którym nie ma wyraźnie zaznaczonego początku, a koniec oznacza nirwanę. Różnicę tę pogłębia fakt, że zbawienie i połączone z nim zmartwychwstanie to proces przebiegający na poziomie całej ludzkości, podczas gdy reinkarnacja to ciąg wcieleń prowadzący do zbawienia na poziomie jednostki.
Na razie zawęziłem dyskusję w tej sprawie do konfrontacji między tymi dwiema koncepcjami. Światopogląd islamski i poglądy różnych innych wyznań oparte na predestynacji omówię w końcowych partiach niniejszego rozdziału.
Obie opisane powyżej teorie mają nas doprowadzić do doskonałego stanu pierwotnie przynależnego człowiekowi i zdefiniowanego przez założycieli tych wielkich religii. A zatem zbawienie i reinkarnacja to różne, a zarazem równoległe drogi dojścia do tego samego celu, czyli do doskonałości człowieka.
Chrześcijańskie pojęcie zbawienia zostało dokładnie opisane w tym opracowaniu w rozdziałach pt. „Zbawienie świata” i „Odpowiedzialność za zbawienie”. Tutaj przypomnę tylko charakterystyczne punkty tej koncepcji. Według niej praktycznie nikt obecnie nie może osiągnąć poziomu doskonałości. W Ogrodzie Eden nastąpiło zatrzymanie przygotowanego procesu wzrostu człowieka do doskonałości. W religiach chrześcijańskich nazwano to upadkiem człowieka. Od tego momentu zaczyna się nowa faza historii ludzkości, która jest rodzajem naprawy zaistniałej sytuacji. Gdyby nie to wydarzenie, żadne procesy odnowy, zbawienia, odkupienia czy zmartwychwstania nie byłyby potrzebne. Pewnie też nie byłaby potrzebna tak zwana wędrówka dusz, a co za tym idzie, również reinkarnacja. A więc wszystkie wymienione powyżej procesy nie są zjawiskiem pierwotnym, tylko wtórnym. To sprawia, że w pierwszej kolejności należy postarać się zrozumieć stan pierwotny, a potem dopiero jego proces naprawczy. W tym świetle łatwiej też pogodzić się z istnieniem różnych dróg prowadzących do tego samego celu.
Wiara w reinkarnację mogła powstać tylko w sytuacji, gdy jej twórcy na samym początku odrzucili centralną postać wszechświata, czyli Stwórcę obdarzonego Osobowością.
Reinkarnacja z punktu widzenia Doskonałego Stwórcy nie ma sensu. Nie jest bowiem możliwe, aby zaplanował On porażkę Swoich zamierzeń, czyli brak osiągnięcia doskonałości przez człowieka będącego Jego własnym dziełem. Musiałby też wówczas przyznać, że się pomylił, gdyż życie ludzkie mogłoby być za krótkie, aby wystarczyło na osiągnięcie doskonałości. Tak jednak nie było. A zatem wiara w reinkarnację definitywnie stoi w sprzeczności z sensem istnienia Doskonałej Przyczyny Wszechświata, czyli Boga.
Jeżeli nie istnieje Pierwoistny Ojciec Niebieski, z którego wciąż rodzą się nowe i niepowtarzalne byty ludzkie przeznaczone do osiągnięcia doskonałości w ciągu jednego życia, to faktycznie możliwa jest każda teoria o wielu wcieleniach jednej osoby dążącej do doskonałości. Co gorsza, jest możliwe wcielenie się osoby ludzkiej w byt zwierzęcy, co jest już całkowitą degradacją człowieka. To nie powinno mieć miejsca. Zwierzę jest tak prymitywnym i tak odległym od człowieka bytem, że zrównywanie go z człowiekiem jest poniżającą dewastacją godności człowieka. Chyba w XXI wieku nie powinny już istnieć przeżytki starożytności i resztki cywilizacji pierwotnych ludów, a szczególnie kult zwierząt. Niestety, reinkarnacja podtrzymuje ten anachroniczny stan i oddala ludzi od właściwego centrum wszechświata, jakim jest Bóg – Ojciec Ludzkości.
Nie zamierzam jednak dalej krytykować ani popierać tu żadnej z tych koncepcji, ale po prostu przedstawię moje spojrzenie na ten problem. Najpierw ustalę pewne zasady postępowania w tej ważnej dyskusji, zaczynając od spraw najistotniejszych.
Zakładam istnienie Bytu Pierwoistnego opisanego w poprzednich tematach tego tekstu. Zakładam też docelową konieczność powstania idealnego świata jako wyniku działalności tego Bytu. W końcu zakładam, że ten cel nie został jeszcze osiągnięty, ale historia ludzkości zmierza w kierunku powstania doskonałego świata w nieokreślonej bliżej przyszłości.
Tęsknota za idealnym światem jest w przypadku człowieka uczuciem powszechnym. Można by powiedzieć, że została ona zapisana w naszych genach. W przypadku Stwórcy to uczucie tkwi w Jego Woli. Powstanie idealnego świata jest w takim razie koniecznością, aby doskonały Bóg mógł osiągnąć Swój cel i nie poniósł porażki. Idealny świat jest zatem ostatecznym celem całej historii ludzkości.
Dla większości ludzi obecna rzeczywistość jest daleka od doskonałości. Wszyscy czują, że bez specjalnej ingerencji z zewnątrz (na przykład miłosierdzia Bożego w przypadku chrześcijan) lub z wewnątrz (modlitwy, medytacje, przejście przez kolejne wcielenia w przypadku buddystów) nie da się tego zmienić.
Opisana w tym opracowaniu koncepcja będąca kontrpropozycją dla reinkarnacji i chrześcijańskiego procesu zbawienia oparta jest na prezentowanym przeze mnie zjawisku ponownego pojawienia się osób duchowych w świecie fizycznym. Została ona opisana w rozdziałach o świecie duchowym. Dla przypomnienia dodam, że zamiast pojęcia dusza ludzka korzystam z nazwy osoba duchowa dla określenia wewnętrznej, nieśmiertelnej osobowości człowieka.
Przypominam też w skrócie, co napisałem w poprzednich rozdziałach:
Osoby w świecie duchowym wiedzą, że ich przeznaczeniem jest pełna doskonałość. Jednak w czasie życia w upadłym świecie osiągnęły dużo niższy od zamierzonego poziom wzrostu do doskonałości. Dlatego po śmierci fizycznej muszą dalej próbować osiągnąć wyższy stopień wzrostu. Skoro straciły osobę fizyczną w określonym stanie, to jest to ich nowy „poziom startowy”. Na tym poziomie są znowu gotowe do odbioru sił witalnych od jakiejkolwiek osoby fizycznej żyjącej obecnie na Ziemi i mającej w danym momencie ten sam, co one, stopień wzrostu do doskonałości. To pragnienie wzrostu jest tak ogromne, że są w stanie zespolić się lub inaczej „przylepić się” do tej odpowiadającej im poziomem duchowości osoby fizycznej żyjącej aktualnie na Ziemi. Wówczas mogą korzystać ze strumienia sił witalnych na równi z oryginalną osobą duchową danego człowieka i to w sposób niezauważalny dla niej.
Niestety, jak już zaznaczyłem, nasz świat nie umożliwia osiągnięcia odpowiedniego rozwoju duchowego. A zatem, po śmierci „ziemskiego żywiciela”, wszystkie te „osamotnione” osoby duchowe szukają kolejnej okazji, aby przylepić się do żyjących na Ziemi poszczególnych ludzi. Taka sytuacja powtarza się wiele razy po każdej śmierci człowieka na Ziemi. Wygląda to czasami na typowe zjawisko reinkarnacji lub ją częściowo przypomina, ale zdecydowanie nie jest to reinkarnacja. Za to można w tym przypadku mówić o ponownym pojawianiu się osób duchowych w świecie fizycznym, czyli o swoistej wędrówce dusz.
Obecnie w momencie śmierci porzucamy nasze „ziemskie piekło” i wchodzimy do świata duchowego jako niedokończone w rozwoju osoby duchowe. Wówczas jednak nasza duchowa edukacja się nie kończy, ponieważ jesteśmy przeznaczeni przez Stwórcę do wieczności „na Jego obraz i podobieństwo”, a On nie ponosi porażki.
Skoro nasza Ziemia jest wciąż miejscem, gdzie nie można osiągnąć poziomu doskonałości, to nasza edukacja i rozwój duchowy może zostać dokończony gdzieś indziej, w korzystnych dla nas warunkach, czyli w innym miejscu we wszechświecie. Miliony, a może miliardy planet mogą mieć podobne do Ziemi warunki biologiczne niezbędne do dokończenia naszej „ziemskiej” edukacji pod warunkiem, że nie powstało na nich zło, tak jak ma to miejsce na Ziemi.
Zakładam, że te „dobre Ziemie” mają ustanowioną rzeczywistość zgodną z koncepcją Stwórcy, czyli tak zwane Królestwo Niebieskie. Ludzie tam żyjący mogą więc nam pomóc dokończyć nasz rozwój, to znaczy dać nam szansę osiągnięcia odpowiedniego stanu doskonałości potrzebnego do kontynuacji życia wiecznego. Zatem po zakończeniu życia fizycznego na Ziemi, jeśli mamy takie pragnienie, możemy „podłączyć się” do ludzi będących w trakcie rozwoju duchowego na takiej dobrej planecie. Dzięki temu będziemy mogli korzystać z ich osób fizycznych, aby, tak jak oni, w ciągu jednego biologicznego życia osiągnąć poziom doskonałości duchowej przewidziany przez Stwórcę. Po dopełnieniu naszego rozwoju powinniśmy być wreszcie wolni na całą wieczność. Jeśli takich „królestw niebieskich” jest bardzo wiele we wszechświecie, to po śmierci możemy mieć pewność, że wreszcie gdzieś osiągniemy upragnioną doskonałość. To wszystko, co tu napisałem, nie jest nieprawdopodobnym scenariuszem, ale realną rzeczywistością. To logiczny wniosek z faktu, że Bóg jest naszym Ojcem, że jest doskonały i stworzył nas „na Swój obraz i podobieństwo”.
Uważam, że źródłem istnienia wiary w reinkarnację jest pragnienie wieczności tkwiące w pierwotnej naturze człowieka. Jest on rzeczywiście wieczny, jeśli uwzględni się fakt, że właściwą formą jego istnienia jest osoba duchowa. Niestety, nasze ciało fizyczne nie posiada tej cechy. Stwórca postanowił jednak, że powinna istnieć możliwość doznawania przeżyć ziemskich nie tylko dla osób duchowych ludzi żyjących aktualnie na Ziemi w swoich ciałach, ale również możliwość odbioru ziemskich przeżyć przez osoby duchowe tych, którzy już zakończyli swoje życie. Miało to na celu stworzenie z całej ludzkości jednej wielkiej rodziny w połączonym świecie fizycznym i duchowym.
Istnieją liczne świadectwa mówiące o tym, że pewni ludzie odkrywają w sobie pamięć przeżyć mających miejsce przed ich pojawieniem się na Ziemi. W świetle poprzednich rozdziałów wykazałem jednak, że nie jest to przekaz własnych przeżyć „zapisanych” w osobie duchowej aktualnie żyjącego człowieka. W każdym przypadku jest to relacja z życia „przyklejonej” lub inaczej zespolonej z nim osoby duchowej innego zmarłego człowieka, który już przedtem przeszedł swoje ziemskie życie. W pewnych przypadkach może to być też pamięć o poprzednim życiu kogoś innego przeniesiona przez opiekującego się nim anioła. Mógłby on w ten sposób pomagać w duchowym wzroście danej osoby na Ziemi lub każdej innej zespolonej z nią.
Ważnym argumentem przeczącym reinkarnacji są słowa i czyny Jezusa Chrystusa. Mówi o tym sytuacja, w której pyta On Swoich apostołów: „Za kogo ludzie uważają Syna Człowieczego?”. (Mt 16, 13). Chcąc, aby Jego apostołowie w pełni zrozumieli, że nie jest wcieleniem kogoś innego, objawił się wobec niektórych z nich w obecności Eliasza i Mojżesza na górze Tabor (Mt 17, 1-3). W ten sposób zaprzeczył możliwości bycia reinkarnacją kogoś z przeszłości. Zdarzenie na tej górze pokazuje, że tak zwana wędrówka dusz może być po prostu obecnością osób duchowych w naszym ziemskim życiu. Sugeruje też, że nie trzeba ich nazywać duszami, gdyż są to osoby duchowe konkretnych ludzi, choć pozbawione ciała fizycznego.
Bardzo ważne jest działanie na rzecz doprowadzania wiedzy o nas samych do takiego stanu, aby ludzie rozumieli unikalność tożsamości osoby ludzkiej. Wtedy łatwiej będzie zrozumieć przewidziane przez Stwórcę dochodzenie do doskonałości osobistej w skali jednego życia. Każda religia powinna mieć więc na celu tworzenie takiej wiedzy, która umożliwi zakończenie cierpień ludzkości. Niestety nie można tego przeprowadzić przez reinkarnację, a jedynie przez proces odnowy otaczającego nas upadłego świata.
Chciałbym teraz dodać kilka zdań na temat idei predestynacji, czyli z góry przeznaczania kogoś do zbawienia lub pozbawiania go tego prawa. Taki stosunek do zbawienia przejawiają niektóre odłamy religii chrześcijańskiej. Jednak głównym orędownikiem predestynacji pozostaje islam, dla którego jest to ważna kwestia dotycząca codziennego życia każdego muzułmanina.
Od razu pragnę zaznaczyć, że nie będę w tym miejscu zabierał głosu na temat tej części przeznaczenia dotyczącego fundamentalnego działania Stwórcy, które prowadzi do powstania Królestwa Niebieskiego w świecie fizycznym i duchowym. Wynika ono bowiem z logicznego zrozumienia wszechmocy Boga i Jego Woli ustanowienia idealnego świata. Opisywałem przedtem tę formę predestynacji jako konieczność osiągnięcia celu stworzenia przez doskonałego Stwórcę. Przy takim zrozumieniu nie może być wątpliwości, że zrealizowanie tego celu jest tylko kwestią czasu. I z tym faktem powinny zgodzić się wszystkie główne religie świata. Tymczasem spojrzenie na kwestię przeznaczenia do zbawienia poszczególnego człowieka, czyli na predestynację każdego z nas, może zasadniczo różnić te religie. Dlatego warto poświęcić temu tematowi kilka zdań.
Osią całego rozumowania jest problem wolności człowieka i związane z nią prawo wolnego wyboru przebiegu naszego życia. Oznacza to kierowanie się w życiu naszą wolną wolą. W rozdziale zatytułowanym „Człowiek – istota wieczna” wyjaśniłem, że naprawdę wolna może być tylko osoba duchowa człowieka.
Osoba fizyczna praktycznie nie jest wolna i jej przeznaczeniem jest być oparciem dla osoby duchowej w jej drodze do doskonałości. Nasze ciało musi umrzeć po zestarzeniu się i nie ma w tym względzie żadnego innego wyboru. Toteż przeznaczenie ma sens przede wszystkim dla wszystkich bytów fizycznych. Dotyczy ono całego wszechstworzenia, poza istotami duchowymi, które mają w sobie wszczepioną część Osobowości Boga.
Predestynacja nie powinna istnieć w odniesieniu do człowieka mającego w sobie osobę duchową. Jest tak z uwagi na zachowanie jego wolności, będącej atrybutem upodabniającym go do Boga. Miłość Boża wobec człowieka jest bowiem absolutna. Nie może być ograniczana przez przymus przeznaczania go do określonej z góry sytuacji. W drodze do doskonałości, gdy człowiek jest jeszcze w stadium wzrostu do jej osiągnięcia, pouczenia ze strony Ojca Niebieskiego mają charakter ochronny dla rozwijającego się Jego dziecka. Bóg nie przeznaczył człowieka do upadku ani do przeżywania zła. Twierdzenia niektórych teologów, że Bóg dopuszcza zło lub testuje Swoje dzieci, są nie do przyjęcia w świetle właściwego zrozumienia sensu stworzenia człowieka na „obraz i podobieństwo” Stwórcy. Czynią one wiele szkody, niszcząc prawdziwy obraz Boga.
Bóg przeznacza człowiekowi tylko dobro, ponieważ tak funkcjonuje Jego Wola. Nie ma w niej miejsca na niedoskonałość i zło. Gdyby Bóg zaplanował dla nas zło, to wszystkie podstawowe atrybuty Bytu Pierwoistnego nie miałyby sensu. Zło jest absolutnie sprzeczne z Jego przymiotami. Ludzie w całej historii wymyślali sobie różnych bogów. Jednak Ojciec Niebieski, Byt Pierwoistny, czyli nasz Stwórca, nie jest, w odróżnieniu od innych, jakimś bożkiem wymyślonym przez nas, lecz Absolutem niezależnym od naszych nieporadnych wyobrażeń.
Powtarzam więc zdecydowanie, że Bóg nie przeznaczył człowieka do upadku w Ogrodzie Eden, nie przeznaczył go do czynienia zła ani narażania go na ból, cierpienie i śmierć duchową. Z faktu, że istnieje zło i cierpienie, nie możemy wysnuwać błędnych teorii o przyczynach jego powstawania i rzucać bezpodstawnych oskarżeń.
Dlatego twierdzę, że w obecnej sytuacji każdy bez wyjątku ma wolną drogę i prawo do zbawienia. Nikt i nic nie może mu tego odebrać.
Zgaduję, że Stwórca, Ojciec Niebieski, przygotował Swoim dzieciom ciekawe i wieczne życie w całym kosmosie. Właśnie na takim zamierzeniu Stwórcy powinno się budować wiarę w przeznaczenie wśród ludzi w obecnym świecie. Przypuszczam również, że teoria reinkarnacji raczej nie pasuje do obecnej rzeczywistości prezentowanej przez naukę. Wynika z tego, że wiara w predestynację, reinkarnację, a nawet chrześcijańską koncepcję zbawienia nie jest wolna od ograniczonej wizji świata pojmowanego przez niedojrzałą osobowość ludzką.